pilotek pilotek
1315
BLOG

KŁAMSTWO SMOLEŃSKIE - cd, dzisiaj łże Rzepa

pilotek pilotek Polityka Obserwuj notkę 40

  

Ciąg dalszy prawackiego kłamstwa smoleńskiego. Tym razem, i ponownie, nakłamał dziennik "Rzeczpospolita" w artykule zatytułowanym "Błędne porozumienie rządu z Rosją", podtutuł "Decyzje o formie prawnej wyjaśniania katastrofy smoleńskiej były pochopne – wynika z tekstu prof. Marka Żylicza", w którym przeinacza i zakłamuje tekst prof. dr hab. Marka Żylicza opublikowany w kwietniowym zeszycie „Państwa i Prawa” pt. „Katastrofa smoleńska w świetle międzynarodowego prawa lotniczego”. Rzepa:
 
"Decyzję o tym, żeby podstawą badania przyczyn tej katastrofy był załącznik 13. konwencji chicagowskiej, podjęli więc sami Rosjanie, nie konsultując jej ze stroną polską. Rząd Donalda Tuska, zaskoczony całą sytuacją, ją tylko zaakceptował. Premier nie dysponował przy tym żadną opinią prawną, czy będzie to zgodne z prawem i korzystne dla nas.
 
Dopiero po wyrażeniu zgody okazało się, że postanowienia tej konwencji nie mają zastosowania do takich lotów, jaki odbywał się Tu-154M do Smoleńska. Jak przyznaje Żylicz, lot ten należy traktować jako państwowy-niewojskowy, co oznacza, że nie podlega on reżimowi konwencji chicagowskiej. Decyzja rządu była więc błędem.
 
Dopiero po akceptacji decyzji strony rosyjskiej rząd zauważył, jak niekorzystne ma ona dla nas skutki. Zbadanie przyczyn katastrofy oddał bowiem wyłącznie w ręce Rosjan, a przedstawiciele Polski mogli jedynie się przyglądać tym pracom, i to wyłącznie w tym zakresie, jaki akceptował Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK)."
 
 
W rzeczywistości prof. Marek Żylicz napisał coś wręcz przeciwnego: nie widzi lepszej możliwości badania okoliczności i przyczyn katastrofy i lepszego - w takich warunkach okolicznościach - porozumienia polsko-rosyjskiego w tym zakresie:
 
"Po katastrofie trzeba było ustalić i uzgodnić miedzy obu rządami zasady i procedury badań przyczyn i okoliczności wypadku (badania lotnicze). Bez takiego uzgodnienia Rosja z tytułu suwerenności terytorialnej sama decydowałaby o tych sprawach. Rząd rosyjski zaproponował, a rząd polski zgodził się na zastosowanie w tym celu przepisów załącznika 13 konwencji chicagowskiej, dotyczącego badania wypadków i incydentów lotniczych. Porozumienie było nieformalne, przyjęte w trybie roboczym. Jednak prawo międzynarodowe nie jest nadmiernie formalistyczne i porozumienie, które obie strony niezwłocznie wprowadziły w życie, jest dla obu państw wiążące. Być może - gdyby był dłuższy czas do namysłu [ale nie było – przyp. ja, i jak dalej Żylicz]- można było próbować uzgodnić tryb załatwiania spraw spornych, widocznie jednak liczono na realizację porozumienia przez strony w dobrej wierze - bez zakłóceń (...)
 
Podjęto decyzję pragmatyczną, przyjmując powszechnie stosowany i wypróbowany reżim, pozostawiający badania państwu miejsca katastrofy, mającemu na miejscu odpowiednie środki, z zapewnieniem pełnego udziału przedstawicieli państwa rejestracji (i użytkownika) statku powietrznego w tych badaniach. W ten sposób wypełniona została luka w prawie międzynarodowym w odniesieniu do statku powietrznego państwowego wyłączonego w zasadzie spod rządów konwencji chicagowskiej, niebędącego statkiem powietrznym wojskowym w ścisłym znaczeniu wobec wykonywania niewojskowych zadań."
 
Oprócz wykluczenia automatycznego zastosowania (samolot niewojskowy), w dalszej części Żylicz wyklucza "lepszość" innych możliwości postępowania strony polskiej: wynegocjowania badania lotniczego na podstawie porozumienia międzyresortowego (pomiędzy polskim i rosyjskim ministerstwami obrony) w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych z 1993 roku i "jakaś międzynarodowa komisja":
 
"Czy istniały inne (lepsze) rozwiązania? Czy strony mogły - mając do wyboru załącznik 13 konwencji chicagowskiej i porozumienie międzyresortowe z 1993 r. - zgodzić się na zastosowanie tego drugiego aktu? Z pewnością mogły, tyle że trzeba by było w takim przypadku wynegocjować dodatkowe zasady i procedury badania wypadku. Nie wiadomo, z jakim by to nastąpiło rezultatem, i nie wiadomo, jak długo trwałyby negocjacje opóźniające podjęcie wspólnych badań. Powołanie jakiejkolwiek międzynarodowej komisji nie było realne bez zgody Rosji (...) Po katastrofie smoleńskiej próby zaangażowania Kongresu USA, Unii Europejskiej czy ICAO w celu stworzenia jakiejś niezależnej komisji czy procedury badania bez zgody zainteresowanych rządów [czyli de facto Rosji, która odmienną decyzję podjęła już wcześniej - przyp. ja] nie mogły przynieść skutku (poza konsultacjami technicznymi, z których skorzystano)."
 
 
Aby postawić "kropkę nad i", na zakończenie wyżej zacytowanych akapitów, prof. Żylicz stawia retoryczne pytanie:
 
"Czy coś innego, co mielibyśmy wynegocjować z Rosją, dawałoby rękojmię lepszej realizacji?".
 
Nie, nie mieliśmy i takie jest przesłanie tekstu prof. Żylicza.
 
 
 
Najwyraźniej dla prawicowych dziennikarzy Arkadiusza Jaraszka i Tomasza Pietrygi z Rzepy, te dosyć oczywiste sformuowania nie przeszkadzają w snuciu swoich kłamstw (przyjmuję założenie świadomego wprowadzenia w błąd a nie skrajnej głupoty). Nie jest to jedyna manipulacja/zakłamanie, inne pomniejsze - Rzepa:
 
"Rząd miał więc podstawy, by wycofać się z porozumienia. Nie dokonując jednak żadnej analizy prawnej i nie zastanawiając się nad skutkami swojej decyzji, nie skorzystał jednak z tej możliwości..."
 
Podczas gdy Żylicz nie uznał takiego działania (wchodzenia w spór) za właściwe (realne) dodając, że w przypadku odwoływania się w ramach konwencji chicagowskiej, w ciągu 60 lat działania ICAO żadna z pięciu spraw rozpatrywanych w tym trybie nie została rozstrzygnięta przez Radę ani MTS czyli ewentualne spory polegałyby co najwyżej na wieloletnim, daremnym przepychaniu się Polski i Rosji. Co więcej, te spory nie miałyby wpływu na samo badanie lotnicze: "w gruncie rzeczy KBWL LP jest w stanie dokończyć swe prace na podstawie posiadanych już materiałów i informacji, a stosunkowo nieliczne, których brakuje dla dodatkowego potwierdzenia polskich ustaleń, mogą być częściowo uzupełnione w toku śledztw prokuratorskich (śledztwa te, jak się zdaje, nie napotykają na istotne trudności)".
 
 
"...całkowicie ufając stronie rosyjskiej."
 
Gdy Żylicz pisze, że strona polska 1) nie zaufała, lecz "założyła rzetelne wykonanie w dobrej wierze postanowień załącznika 13 konwencji przez obie strony" (co jest normą międzynarodową), 2) podjęła własne badania (skutecznie), 3) nie miała de facto lepszego rozwiązania (oraz możliwości wyboru).
 
 
 
 
 
 
 
 
"Państwo i Prawo" Zeszyt 4 (782) - str. 9-10.
 
 
pilotek
O mnie pilotek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka